Kilka wierszy
z tomiku KOSMOGONIE
* * *
jedne krajobrazy idą do nieba
inne do piekła
zbawienie pustyń
kara ogrodów
przekwitają pazie królowej
dziczeją róże wiatrów
burze szarpią złote melancholie
w pole manowców
poza horyzont
jedne krajobrazy idą do nieba
inne do piekła
zbawienie pustyń
kara ogrodów
przekwitają pazie królowej
dziczeją róże wiatrów
burze szarpią złote melancholie
w pole manowców
poza horyzont
* * *
misterium vanitas
wezbrana północ źrenice w pełni
zdarza się świt jeszcze w baśniach
miłość w gołębnikach
szept dotyk i zawodzenie
ciała wychodzą na jaw senne manowce
melancholia zatrzymana w ciszy
pokuszenia ciemności od zmysłów
odmienione przez przypadki osoby
przeczuwana przewiewami bezsenność
horyzonty księżycują
złote runa tlą się po ciemność
pobocza śnienia
tam gdzie kończą się szczegóły
koniec długiego dnia
wieczór nie sprostał
* * *
horyzont przed epilogiem
gdzie mówisz dobranoc
w poprzecznych światach równoległych
elipsach wiecznego powrotu
śladami pobłądzenia
pustyniami zakończeniami wiatrów dotykam
ruiny słońca
zapełniają się wodopoje widnokręgów
snem oddechem
przepływają gromadą złudnych motyli noce
wrażenie duszy
biała magia przeznaczenia
* * *
agory filozoficzne
zarastają bluszczem
runem innego świata
niejednego dnia
w przelotnych
trzcinach
rozum śpi
koszmary wychodzą
na łowy
w letargach
zaduszne dymy
w pajęczynach
złotego środka sny
kamienie leżą na
wznak pod niebem zachodzą mgłą
na poddaszach nieba
z ziemią
plątanina edenów
karmiczne wojny nad
chmurami zdarzeń
coraz bardziej metafizycznie
przeistoczenia
sensu w dmuchawcach
* * *
słońce coraz
cięższe z moich tęczówek
gniazduje nocą poza
powiekami
wiatry mieszają
moje zapatrzenie
w całym ciele pod
kamieniem duszy
gdzie przeciągi
przynoszą myśli
sznury wędrujących
mrówek bez wątpliwości
zanoszą horyzont
bliżej zmierzchu
na mlecznej drodze
najlepszej z
możliwych
* * *
mgły przedjesienne
topią troski
pustynie
przeciekają
pod światło
fatamorganą zimy
© Copyright by Monika Mazur